CZARNA GÓRA 2011

Witamy na naszym blogu wyprawy marzeń.
Czarna Góra – 2011
Czas nauczyć dzieci jeździć na nartach




 


Jest marzec 2011 rok
                       
Kacper skończył 4 latka, Nina – 2,5 roku. Obydwoje od urodzenia cały czas słyszeli jak rodzice bardzo kochają jeździć na nartach. Dlatego też na pytanie: „czy chcecie nauczyć się jeździć na nartach?” mogła paść tylko jedna odpowiedź: „taaaaak!”
Skorzystaliśmy z sytuacji, że rodzina niani opiekującej się naszą córką mieszka w górach w Stroniu Śląskim i wszyscy, wraz z nianią oczywiście, wybraliśmy się tam na tydzień na narty. Mieszkaliśmy w Stroniu Śląskim i codziennie jeździliśmy dosłownie kilka kilometrów do ośrodka narciarskiego na Czarną Górę. Ninie wypożyczyliśmy najmniejsze nartki. Kacper swój pierwszy sprzęt narciarski dostał od babci i dziadka – zapalonych narciarzy.





Przez cały pobyt pogodę mieliśmy iście alpejską. W pełnym słońcu dzieciaki były na dworze co najmniej 6 godzin! Codziennie rano Kacper odbywał swoją godzinną lekcję z instruktorem. Z Ninką natomiast jeździliśmy na nartach sami stawiając ją sobie między nogami. Jadąc córka radośnie krzyczała: „szybciej, szybciej!”  Z uwagi na to, że Nina nie skończyła jeszcze 3 lat, na nartkach nie była dłużej niż 15 minut, a całość traktowaliśmy jak nową formę zabawy. W części zajętej przez szkółkę narciarską był też zimowy plac zabaw, z którego nasze dzieciaki chętnie korzystały.







Po dniu spędzonym na nartach spożycie obfitego obiadku skutkowało nieodpartą chęcią drzemki. Nie wiem tylko dlaczego dotyczyło to tylko nas, a nie naszych dzieci?! Nasze zaspane ciała próbujące odpoczywać na łóżkach nie wytrzymywały naporu skoków dwóch urwisów, które za nic nie rozumiały, że rodzice chcą odpocząć. No i dzieci wygrały. Codziennie po obiedzie wybieraliśmy się jeszcze na wycieczki po okolicy.

Jaskinia Niedźwiedzia.



Zwiedzanie wymaga wcześniejszej rezerwacji przez Internet. Pani przewodnik widząc naszą dwójkę maluchów ostrzegła, że jak będą płakać, to ich niestety wyprosi. Ninie i Kacperkowi nawet nie przyszło to do głowy. Nasi mali fani Scooby Doo z błyszczącymi oczami oglądali szkielety prehistorycznych zwierząt i z ciekawością przyglądali się lśniącym różnokształtnym formom skalnym.




Kopalnia złota w Złotym Stoku. Największym pragnieniem dzieci było zobaczenie nietoperzy. Niestety musieli zadowolić się tylko takim substytutem…





Ale nieoczekiwana atrakcja w postaci zjeżdżalni wewnątrz kopalni pozwoliła zapomnieć o rozczarowaniu brakiem widoku nietoperzy.




Wodospad „Wilczki” w Międzygórzu. Zamarznięty jest mniej widowiskowy niż latem.







Koniec - wracamy do domu


www.wyprawymarzen.blogspot.com

Brak komentarzy:

Argentyna - podróż, która zmieniła całe moje życie

  Argentyna - wyprawa, która zmieniła moje życie 😀💪 Pomysł wyjazdu zrodził się z wielkiego pragnienia obcowania z absolutnym pięknem naj...